Uroczyste wmurowanie, a następnie odsłonięcie tablicy na Krakowskim Przedmieściu, transmitowane przez telewizję, było widowiskiem tak porażającym i budzącym tak wiele refleksji, że nie widzę tu sposobu, żeby je tu w jakikolwiek sposób komentować. Kiedy słucham zresztą wypowiedzi właściwie wszystkich osób, proszonych o opinię na ten temat, widzę wyraźnie, że moja bezradność w tej sytuacji nie jest niczym szczególnym. Wygląda bowiem na to, że oto została przekroczona kolejna granica i dopiero teraz widać, jak to co dotychczas wydawało się być końcem szaleństwa, możliwe, że niedługo okaże się zaledwie jego początkiem.
Oglądam dziś wciąż powtarzane od początku ujęcia, najpierw przez tę szparę w parawanie, robotników przybijających tablicę do ściany budynku, a później tę niezwykłą uroczystość, gdzie są i wyprostowani żołnierze i kwiaty, i wieniec, i świece, i dźwięk trąbki… no i oczywiście tych dwóch urzędników w garniturach – uroczystość przeprowadzoną w sposób tak niesłychanie karykaturalny, że można by pomyśleć, że to co oglądamy, to nie jest prawda, lecz jakiś performance, lub zwykła uliczna prowokacja – i czuję jak po raz pierwszy w życiu jestem aż tak intelektualnie bezradny. Chcę coś powiedzieć i czuję pustkę, a ona narasta tym bardziej, im bardziej zaczynam przewidywać dalszy rozwój wypadków. Ale o tym bardziej nie jestem w stanie mówić. Myślę, że to jest to samo uczucie, jakie ma normalny człowiek, gdy czyta, lub ogląda jakieś stare obrazy pokazujące dawne procesy polityczne, kiedy to z godziny na godziny zwoływano jakieś sądy, powoływano z jednej strony prokuratorów, z drugiej strony obrońców, następnie wydawano wyrok, chwile później strzelano, i sprawa była zamykana. Ta bezradność, mam wrażenie, to jest dokładnie to samo wobec czego stał wówczas tamta myśl.
Jest jednak coś, o czym chcę powiedzieć i wydaje mi się, że powiedzieć powinienem. Przy tym wieńcu, tych świeczkach, obok tych dwóch przedziwnych urzędników pojawił się też ksiądz. Prawdziwy katolicki ksiądz w stroju liturgicznym i z kropidłem. I kiedy to kłamstwo już się dokonało, i to dokonało w tym szczególnym wymiarze, o jakim pisałem, podszedł ów ksiądz do tej tablicy i ją poświęcił. Uniósł to kropidło i ją poświęcił. Tym samym, w imieniu naszego Kościoła, pobłogosławił to kłamstwo. To ujęcie było już dziś pokazane wielokrotnie, i, jestem pewien, pokazane zostało przede wszystkim ku satysfakcji tego zła, które tam się chwilę wczeniej dokonało. Sylwetka tego księdza pozostanie z nami na długo i w każdej kolejnej chwili będzie nam zadawała niewysłowiony ból. I tego bólu nie przebije nawet nasza zbyt niestety dobra wiedza o wszystkich tych przypadkach profanacji znaku krzyża, dokonywanej to tu to tam przez znanych nam i nieznanych księży, ani kolejna demonstracja tamtych dyskotekowiczów pod tym biednym, opuszczonym przez biskupów krzyżem, ani nawet kolejne wystąpienie Janusza Palikota, które z całą pewnością jest już pisane. Wystąpienie z całą pewnością na tyle szokujące, by mogło skutecznie z przestrzeni medialnej usunąć to dzisiejsze, w końcu wizerunkowo nie najszczęśliwsze, wydarzenie.
A więc z tym zostaniemy – z jednej strony z kolejnym ciosem w biedne, zdemolowane ciało Lecha Kaczyńskiego, a drugiej z obrazem tego księdza z kropidłem. I to już jest wiadomość autentycznie ponura.
@Toyah
OdpowiedzUsuńDzielę z tobą to uczucie upokorzenia - bo dla mnie to jest w laśnie upokorzenie.
Dzielę też z FYMem jego uczucie złości i oświadczam, że też nie zapomnę.
http://freeyourmind.salon24.pl/217970,my-was-tez-upamietnimy-tchorze
A za Ufką powtarzam: "wybieraliście - hańbę lub wojnę. Macie i hańbę i wojnę."
Kłamstwa poświęcić się nie da, natomiast można zauważyć, że kłamstwo bardzo chętnie poświęceniem się posłuży, by choć odrobinę się uwiarygodnić. Bo kłamstwo chce zawsze uchodzić za prawdę. I w tym dążeniu do uwiarygodnienia, gotowe jest na każde szaleństwo i każde bezeceństwo. I żadnych granic szaleństwu i bezeceństwu nie wyznaczy, bo w imię czego miałoby to zrobić?
OdpowiedzUsuńKłamstwo nie lubi też niespodzianek, ponieważ w odróżnieniu od prawdy, nie jest wyrazem tego co rzeczywiste (a więc pełne tajemnic), lecz wyrazem tego co wyimaginowane (czyli zaplanowane). A nie ma gorszej rzeczy dla Planu, niż nie-zaplanowana niespodzianka (zwłaszcza niemiła). By uniknąć więc jakichś komplikujących wszystko trudności (rzecz nie w tym, że spodziewanych, lecz w tym, że jednak możliwych), które mogły się pojawić w związku z dość chwiejną postawą diecezjalnego i zakonnego duchowieństwa, poświęcenia tablicy dokonał związany rozkazem major Wojska Polskiego, spełniający obecnie kapłańską posługę w Katedrze Polowej WP. Czy ksiądz kapelan mógł odmówić udziału w tym przedstawieniu? Nie jestem żołnierzem i nie mam pojęcia co się dzieje w głowie wojskowego, gdy stoi przed decyzją o odmowie wykonania rozkazu. Tyle jednak wiem, że o klasie dowódców/przełożonych świadczy m.in. to, że pewnych rozkazów/poleceń podwładnym nie wydają.
Ten drobny szczegół świadczy o wielkiej determinacji kłamstwa, ale też o bezradności, zagubieniu i pewnie też strachu Hierarchów Kościoła.
Piszę to z wielkim smutkiem. Proszę wszystkich o modlitwę.
Pozdrawiam serdecznie.
Mam poczucie, że teraz została już tylko modlitwa.
OdpowiedzUsuń"...Z głębokości wołam do Ciebie, Panie;
Panie wysłuchaj głosu mego..."
Lech Kaczyński lecąc do Gruzji stanął na drodze mafii. A mafia nie przebacza nigdy. Te nasze chłystki to tylko żołnierze. Szkoda każdego słowa więcej.
OdpowiedzUsuńOwszem zła poświęcić się nie da. Natomiast nie rozumiem, dlaczego rzecz ma być ujmowana bezosobowo?...., kiedy wiadomo, że bezbożnicy, bądź złoczyńca(y) bardzo chętnie posłużą się czymkolwiek, aby choć odrobinę uwiarygodnić się lub swoje czyny, bądź zaniechania usprawiedliwić.
OdpowiedzUsuńSzczęść Boże !
Przyłączam się do wspólnej modlitwy.
Boże Trójjedyny proszę ulituj się nad tymi, co nie wiedzą co czynią i wysłuchaj błagania wiernego, oddanego i znieważanego ludu....
Chocholi taniec, a my w środku. Może znajdzie się Róża, która ożyje po zrzuceniu słomy chochoła. Smutno mi Boże.
OdpowiedzUsuń@Tadeusz
OdpowiedzUsuńNatomiast Jarosław Kaczyński okazał w wyjątkowej (tragicznej) chwili to, czego brakuje innym tj. rozsądek, opanowanie, dumę i odwagę, bo uczynił co najmniej afront nie tyko D. Tuskowi, lecz również Wł. Putinowi. Rezygnując z zaproszenia jednego, do samolotu i drugiego, do namiotu. Warto wg. mnie, o tym wiedzieć i pamiętać !
Czemu mam takie ciche wrażenie iż wypowiadając słowa, ba.. fundamenty kultury: miłość, męstwo, wiara, szlachetność, determinacja, poświęcenie,ofiara... zaczyna się wokół czuć swąd odrazy, "małego" szaleństwa, głupstwa, zaciemnienia czy zacofania??? Czy ja coś przegapiłem, czy czegoś nie zrozumiałem. Nawet jeśli bym był bezpartyjny, to co, czy nie mam praw piastować choćby połowy tych stanowisk w swoim marnym życiu doczesnym bez jakiegokolwiek urazu czy to ze strony przyjaciół czy nieprzyjaciół?
OdpowiedzUsuńZaczynam rozumieć że prawda boli, boli jak cholera... jest nie modna, nie etyczna dla establishmentu, lecz prawda i tylko prawda jest do przyjęcia ostatecznie,czy ktoś się ze mną zgodzi, czyż nie uczymy dzieci, swoich dzieci iż nawet najlepsze kłamstwo nie zastąpi najgorszej prawdy. Widzę i opisuję bo tęsknię po Tobie...
Nasuwa mi się taka myśl, poprawcie mnie proszę bo może jestem w błędzie; prawda to walka o byt, Ci którzy o nią walczą to wrogowie ludu, to ludzie którzy męczeńską podróż muszą przejść po bezkresach imaginacji, to wieczna trwoga o los, swój los. Więc skoro tak jest to gdzie leży sens?...
@Don Paddington
OdpowiedzUsuńNo nie, z ta obroną księdza to chyba przesadziłeś. Rozstrzelali by go, gdyby odmówił? Nie czyń z niego męczennika. Zresztą kapelan nie jest zwykłym żołnierzem, a poza tym zarówno kapelan, jak i każdy żołnierz powinien przede wszystkim słuchać swego sumienia.
"...bo uczynił co najmniej afront nie tyko D. Tuskowi, lecz również Wł. Putinowi..."
OdpowiedzUsuń--------------------------------
Oczywiście masz racje z J.K. Przy uwadze o afroncie, tego pierwszego mogłeś pominąć. To tylko paprotka na stole prezydialnym. A o drugim była moja uwaga.
@Don Paddington
OdpowiedzUsuńJa to oczywiście zawsze czułem, że kłamstwa poświęcić się nie da. Ale tym bardziej jestem wdzięczny za to, że Ksiądz to tak ładnie i prosto wyraził.
To bardzo pocieszająca wiadomość. I bardzo ważna. Ważniejsza niż te cale nasze smutki.
No ale po to właśnie mamy naszych księży, żeby nam nieśli dobrą nowinę, pociechę i dawali siłę. Prawda?
@Anna
OdpowiedzUsuńNa szczęśćie, modlitwę mamy zawsze. I na to zło nie znajdzie sposobu.
@Beata
OdpowiedzUsuńMyslę, że się znajdzie. W końcu, skoro się modlimy, to jak może być inaczej?
@Marylka
OdpowiedzUsuńTy tu przyszłaś niedawno, więc może nie wiesz. Don Paddington to nasz ksiądz. Nasz kapelan. Kapelan tego bloga. Tak to się kiedyś stało i tak jest.
@All
OdpowiedzUsuńCały dzisiejszy dzień z oświadczeniem Episkopatu na czele mnie zasmuca, kiedyś Ksiądz pięknie opisał dawne pragnienie nieskalania duszyczki wśród dzieci przed pierwszokomunijnych, a dziś... dziś mamy kremówki i śluby przepychu, tylko że goście kiedy klęknąć niewiedzą, a i bez organisty żadnej pieśni, hymnu anielskiego nie zaśpiewają.
ale mam też przepowiednie dla naszych piłkarzyków i kiboli
" Zanim koniec hańby waszych rządów nie nadejdzie, żadnych wygranych meczów reprezentacji nie będzie!"
- to tak na poprawę humorów
@Don Paddington
OdpowiedzUsuń@Toyah
Właśnie się przed chwilą zorientowałam. Najgoręcej przepraszam.
Chociaż wiem, że w historii Polski było wielu niegodnych duchownych (w tym biskupów), to jednak dzisiejsze dwa wydarzenia zdruzgotały mnie. Chodzi mi o to poświęcenie kłamstwa i głos episkopatu. Oni stracili kontakt z wiernymi. Powody są różne - agentura, afera w Komisji Majątkowej (wyciszona), kumplowanie z obecną władzą (Nycz i Dziwisz).
OdpowiedzUsuńCios jest tym boleśniejszy, że będąc w Warszawie spędziłam pod krzyżem kilka nocnych godzin. To były najstraszniejsze godziny mojego życia. Za to, że przyłączyłam się do modlących się dowiedziałam się od młodego wykształconego, że "dla takich jak wy wybudujemy łagry". Wierzę mu. Po dzisiejszym dniu wiem to na pewno.
Długo by opisywać te przerażające sceny sprzed krzyża. A dziś Nycz na konferencji narzekał tylko na zakłócenie ciszy nocnej. Na to jest tylko jedno słowo: hańba!
@CmentarnyDech
OdpowiedzUsuńO tak! Pamiętam tamtą refleksję. Tak jak Ty ją pamiętam. A to tylko dowodzi jej siły.
@Tadeusz
OdpowiedzUsuńNo tak mogłem pominąć, lecz obaj obecnie stanowią groźny tandem, którego pomysłom i wyczynom usiłował przeciwstawiać się śp. Lech, a teraz Jarosław. Ponadto siła złego w UE, czy świecie jest zapewne bardziej reprezentatywna. Stąd taka, a nie inna frekwencja możnowładców na pogrzebie śp, Lecha, a dotychczasowe wysiłki i starania J. Kaczyńskiego nie znajdują zbyt wielu sojuszników, ani sprzymierzeńców.
@Marylka
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi. Piszę niejasno i tyle…
Tym niemniej sprawa wydaje mi się ważna. To jest dość banalna w swej wymowie prawidłowość, że im większe zakałapućkanie Systemu w kłamstwie, tym większa też dążność Systemu, by realizacji swoich Planów nie narażać na szwank z powodu jakichś głupich niespodzianek ( np. w postaci „księżowskich skrupułów”). Bo System jest na tyle „mądry”, iż wie, że jakaś niemiła niespodzianka zawsze przydarzyć się może. Tylko w wyjątkowych sytuacjach System „idzie na żywioł” (jak chociażby w czasie nocnej demonstracji pod Krzyżem), a i to tylko wtedy, gdy ma pewność, że żywiołowe zachowania będą wyrazem założeń Planu. Przecież to jest oczywiste. Kłamstwu zależy na tym, by być postrzeganym jako prawda, a wszelkie nieprzewidziane sytuacje – zwłaszcza te sytuacje, w których zwycięża dobro w człowieku - mogą kłamstwo całkowicie obnażyć, albo przynajmniej ukazać owo kłamstwo jako nie do końca prawdziwe, prawe i szlachetne.
System więc z jednej strony posługując się strachem, indoktrynacją czy przekupstwem usiłuje znieprawić tych dobrych, by na kłamstwo nie reagowali sprzeciwem (jednocześnie mobilizując tych złych, bądź głupich, by kłamstwo promowali), a z drugiej strony cały czas zabezpiecza się przed „nieszczęściem” niespodziewanego zwycięstwa dobra w tych już – jak się wydaje – zastraszonych, zindoktrynowanych czy przekupionych.
Właśnie tego rodzaju działania Systemu, mogliśmy w ostatnich dniach – w związku z Krzyżem – zaobserwować.
A ten biedny ksiądz major i jego obecność podczas odsłonięcia wiadomej tablicy, jest tylko świadectwem, że System jest nie do końca pewny posłuszeństwa owych zastraszonych, zindoktrynowanych i przekupionych, skoro dodatkowo usiłuje zabezpieczyć realizację swoich Planów zwykłym, trepowskim rozkazem (i tutaj zgoda: za odmowę jego wykonania, na pewno nie groziło rozstrzelanie. Jeszcze nie…).
O księdzu majorze piszę „biedny”, ponieważ go znam i wiem, że dzisiejsza „uroczystość” była dla niego czymś okropnym. I wcale go nie usprawiedliwiam. Wręcz odwrotnie. Bo nie można za coś takiego usprawiedliwić kogoś, kto nie jest szują i sprzedawczykiem. Właśnie dlatego, że ksiądz major jest porządny, nie powinno go tam być. Ale ten porządny facet, okazał się też być znakomicie wyszkolonym, tzn. karnym żołnierzem. I zrobił co mu rozkazano, plamiąc swój żołnierski i kapłański honor.
Tym większy grzech mają ci, którzy ów rozkaz wydali.
@Don Paddington
OdpowiedzUsuńCzyniąc tak, jak ów ksiądz major, albo nie czyniąc nic, albo kręcąc, czy ci porządni i słabi nie zachowują się jak trybiki jakiegoś wszechmocnego mechanizmu? Czy nie czynią Systemu wszechmocnym w oczach ludzi? Mnie doprowadza do rozpaczy taka właśnie bierność, nie czynne i jawne zło, bo ona jest, jak mi się wydaje, bardziej zaraźliwa i nie mniej gorsząca.
Jak to dobrze, że Ksiądz tu jest!
@Marylka
OdpowiedzUsuńWłaśnie ze względu na siłę pokusy bierności i obojętności, warto od czasu do czasu przypomnieć sobie następujące Słowa:
„Aniołowi Kościoła w Laodycei napisz: To mówi Amen, Świadek wierny i prawdomówny, Początek stworzenia Bożego: Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust.”
(Ap 3,14-16)
Toyahu, ja od pewnego czasu - scislej, od 10 kwietnia - mam wrazenie, ze coraz mniej rozumiem to, co sie w Polsce dzieje. Wydawaloby sie, ze kolejne dowody krancowej podlosci ekipy obecnie zarzadzajacej krajem, powinny doprowadzic ja na smietnik jeszcze przed wyborami prezydenta.
OdpowiedzUsuńNic takiego sie nie stalo. Ku mojemu zdumieniu, udalo im sie te wybory wygrac, a kolejne uragajace przyzwoitosci posuniecia przeprowadzaja ze spokojem i - jak sie okazuje - bez najmniejszych obaw o utrate poparcia swojego elektoratu.
Filmiki spod Belwederu, ktore obejrzalem ostatnio na youtube, sa porazajace. Tlum mlodych ludzi o zupelnie normalnych twarzach, podskakujacy, jak jakies malpy, z rykiem "kto nie skacze, ten za krzyzem,hop hop hop!". Kompletne odmozdzenie!
Wczoraj, tak jak Ty, obejrzalem sobie to odsloniecie tablicy. Jak sobie chleb, upieczony w maszynie do pieczenia z niej wyjmuje, czynie to z wiekszym namaszczeniem, powaga i uczuciem, niz te dwa potworne chamy zrywajace flage z owej tablicy.
Do tego informacja, ze nasz nowy pan prezydent obejrzal sobie calosc w telewizji, ale juz do Wolomina odslaniac pomnik bandytom, ktorzy na Polske napadli, uda sie osobiscie.
I on moze sobie odslonic ten pomnik. I moze, jak mu sie spodoba, postawic w Warszawie pomnik gestapowcom pomordowanym przez Armie Krajowa. W ogole on se moze zrobic co zechce i, i tak, na te odmozdzone masy to w najmniejszym stopniu nie wplynie.
Ja tego zupelnie nie pojmuje. Czuje sie tak, jak sie zapewne czul moj ulubiony profesor Geremek, kiedy sie obrazal na nierozumne spoleczenstwo:)
Dziekujac za Twoje teksty, serdecznie Cie pozdrawiam
@Traube
OdpowiedzUsuńA ja się bardzo cieszę, że Cię tu znów mamy. Bardzo.
Ta dezorientacja, o której mimochodem wspomina np. Traube (serdecznie pozdrawiam), powinna podsuwać zasadnicze pytanie: nie kto, nie co, nie dlaczego, ale CO SIĘ WŁAŚCIWIE DZIEJE?
OdpowiedzUsuńZ pomocnych spojrzeń analitycznych proponowałbym lekturę A.Ściosa. Natomiast ku spojrzeniu syntetycznemu proponowałbym podążać za pomocą rozważenia dość prostych okoliczności:
1) Siła utrzymująca tkwi całkowicie poza PO-rządem. Dla powodzenia w utrzymaniu się u władzy nie ma znaczenia, czy PO-rządek składa się z jednostek wybitnych, czy wręcz odwrotnie. Nie ma też znaczenia, co PO-rząd robi, albo zaniedbuje.
2) Bywają zresztą osobniki „tałantliwe” po rusku, dostojeństwem zdobytej władzy zakrywające nicość swoją i swego programu. Jak ten Wania, który pytany, co by zrobił, gdyby został carem? – „A siadłbym na rozstaju i kto by przechodził, prałbym w mordę”.
Warto o tym pomyśleć, bo dzięki świadomości takich okoliczności, Polska przetrwała poprzednie ruskie zabory i - prawdę mówiąc, choć ledwo, ledwo - także pierwszą komunę. Gdyby bowiem ówczesnym Polakom wydawało się, że ciemiężyciele nad nimi górują w jakiejkolwiek kategorii (poza tą carską predylekcją Waniuszy), to przetrwanie nie byłoby możliwe.
A czy wyobrażacie sobie, jak mocno taki Wania musi nienawidzić tych, którzy bez lęku wchodzą na rozstaje gotowi zacisnąć własne pięści?
Jak ten Wania musi nienawidzić tego, co tym nielękającym się daje siłę, tego KRZYŻA, jako znaku cywilizacji? Tej cywilizacji, której Wania nienawidzi, bo nie potrafi sprostać jej wymaganiom?
PS. Ten Wania jest tu pewnym konstruktem, takim „iksem” w równaniu. Jak kto chce, może sobie pod „Wanię” podstawić kogo chce.
PPS. Kto się zaczyna lękać, że przeciwnik jest lepszy, ten już przegrał.
@Orjan
OdpowiedzUsuńO Wani nie słyszałem? Dziękuję za tę informację. To jest rzeczywiście, jak piszesz, ten iks.
@ tessa
OdpowiedzUsuńBóg zapłać za obecność pod Krzyżem! Chyba sobie z Kozikiem i Tobą powinniśmy założyć jakiś klubik weteranów Krakowskiego Przedmieścia;->
Co do młodych, czyżby wykształconych, to się zastanawiam, czy już w ciągu tygodnia wytrzeźwieli, czy dla kurażu popijają cały czas? Panuje obiegowa opinia, że z wiernymi nie ma księży. Jak byłem to widziałem księży ze św Krzyża błogosławiących "rycerzy Chrystusa". Powtarzam się, ale nie chcę by o nich zapomniano.Jeżeli mogę o to prosić proszę o spisanie relacji z tamtych trudnych chwil. Za dwadzieścia parę lat może się tego uzbiera na pomnik lub proces beatyfikacyjny dla naszych kapłanów? Bóg z Tobą.
@Tessa
OdpowiedzUsuńJakimś paskudnym cudem, Twój komentarz mi uciekł. Wstyd mi bardzo, bo to piękny komentarz.
Bądź zdrowa.