Tym razem, po wszystkich głosach krytyki,
jakie spadły na niego, kiedy to wraz z małżonką pojawił się na imprezie u
prezesa Bembenka, prezydent Duda zachował dystans i zaledwie wysłał list. Poza
tym było jeszcze piękniej. Gala odbyła się w pięknej sali Filharmonii
Narodowej, konferansjerkę prowadzili bracia Karnowscy, oraz lektorzy Wiadomości
TVP i Panoramy. Obecni byli wszyscy najważniejsi politycy Prawa i
Sprawiedliwości, a sam minister Macierewicz, by zdążyć na imprezę mało się nie
zabił. Przyszli też czołowi dziennikarze tygodnika „W Sieci”, czyli głównie
dobrodzieje pana Prezesa. Wszyscy kolejno wygłaszali kolejne laudacje, premier
Szydło podziękowała Prezesowi za to, że – cytuję wiernie – „nauczyłam się od niego, co to znaczy wolność”,
na koniec odbył się koncert muzyki poważnej, a dyrektor Kurski wszystko to pięknie
pokazał w telewizorze.
Sam Prezes w swoim wystąpieniu najpierw
za owo wyróżnienie podziękował, a następnie oświadczył, że nagroda przyznawana
przez środowisko tygodnika „W Sieci” jest „najważniejszą
z nagród, jakie przyznaje się dziś w Polsce”. I jeśli ktoś myśli, że Jarosław
Kaczyński znów dał się zwieść owej narracji i przyjął wypełniające ją kłamstwo,
jako swoje, zapewniam go, że jest w błędzie. Jak wiele na to wskazuje, dziś nagroda
Karnowskich jest w rzeczy samej najważniejszą z przyznawanych w Polsce nagród. No
bo zastanówmy się, kto jest dziś w stanie ich przebić? Człowiek Roku „Gazety
Wyborczej”? Nie żartujmy. Tu się autentycznie dzieje historia.
Karierę w Internecie zrobiło zdjęcie z
uroczystości, na którym widzimy Jarosława Kaczyńskiego, jak, otoczony tłumem
oklaskujących go polityków i dziennikarzy, siedzi tam z miną człowieka, który
ani już nie wie, co się wokół niego dzieje i po co, i któremu ów obrzydliwie
śliski entuzjazm nie jest ani do niczego potrzebny, ani nie jest w stanie go w
jakikolwiek sposób poruszyć, bo on akurat świetnie wie, że każdy z tych
liżydupów nie może się już doczekać aż on wreszcie umrze i pozwoli im się wszystkim
wreszcie wyszaleć.
Jak
czytam na portalu wpolityce.pl, partnerem strategicznym uroczystości z okazji przyznania
Jarosławowi Kaczyńskiemu nagrody „Człowieka Wolności roku 2016”, zostało PZU. Jako partnerzy główni wystąpili Orlen,
PGNiG, niejaki Synthos, oraz PKO Bank Polski. Tak zwanymi partnerami zostali
Tauron, Totalizator Sportowy, PGE, GPW, ARP, Kasa Stefczyka, Skok
Ubezpieczenia, Towarzystwo Zarządzające SKOK, Lotnisko Chopina Warszawa, ZIPSEE
Cyfrowa Polska, oraz coś o nazwie Data
Techno Park. Partnerami wspierającymi Poczta Polska, jakiś Cedrob, oraz niejaki
Polski Holding Nieruchomości. Mecenasem gali została Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych,
partnerem Technologicznym T-Mobile Polska, a partnerem medialnym satyryk Marcin
Wolski… przepraszam bardzo – TVP2.
Wydaje się natomiast, że całość tego
nieszczęścia najlepiej jednak podsumował w swoim wystąpieniu wicemarszałek
Sejmu Ryszard Terlecki następującymi słowami: „Wreszcie główny nurt, mainstream, przeniósł się na właściwą stronę”.
I to, jak sądzę, stanowi dla nas
wiadomość podstawową. W ten oto sposób widzimy, jak wystarczył rok z hakiem, by
ów underground cudownie się przeistoczył w mainstream. Wystarczyło tylko, że
zamiast Zenona Martyniuka, z orkiestrą zagrał skrzypek, zamiast Jana Pietrzaka
skrzypka zastąpił pianista, a Dodę Szopen. No i faktem jest, że Filharmonia
Narodowa to też nie Teatr Polski. Oto już za chwilę ani się nie obejrzymy, jak podstawową
metodą prowadzenia polityki społecznej przez rząd „dobrej zmiany” będzie
wysłanie nas wszystkich na zakupy do lokalnej galerii handlowej, albo nad morze
za tych parę stów extra, gdzie pod koniec dnia, w pokoju z telewizorem,
będziemy sobie mogli obejrzeć, jak red. Ziemkiewicz żartuje sobie na tematy
polityczne z dr Ogórek. I osobiście jestem pewien, że tym razem władza zapisze
na swoim koncie sukces już ostateczny. A to właśnie Jarosław Kaczyński jest jego
głównym sprawcą. To on bowiem przez minione 8 lat rządów Platformy Obywatelskiej
doprowadził do tego, że gdy kiedy już opadł ten kurz, na polu bitwy pozostała
tylko jedna partia, z pełnią władzy, bez choćby teoretycznie istniejącej
opozycji, no i ze świadomością, że największym grzechem, na jaki może sobie
pozwolić władza o poważnych ambicjach, są skrupuły.
Piszę ten tekst z prawdziwym bólem i
wstydem, ale jednocześnie przypominam sobie dawną, parokrotnie tu już wspominaną,
wypowiedź Pawła Śpiewaka, gdzie ów mędrzec przedstawił obraz Polski pod niczym
nieograniczonymi rządzami Platformy Obywatelskiej: „Ja się tego nie boję, bo nie bardzo wierzę w despotyczne skłonności PO.
Pocieszam się, że to byłby raczej miękki reżim. Dziennikarze będą się bali
mocniej zaatakować Platformę, niezależni eksperci nie będą się tak wyrywać do
krytykowania rządu, sędziowie będą brali pod uwagę to co powie prezydent
Komorowski. Wszyscy będą wiedzieć, że z nimi trzeba się liczyć. […] Ale będzie to wszystko jakieś miękkie, da
się to przeżyć…”.
A zatem dziś chciałbym się zwrócić
zarówno do samego Pawła Śpiewaka, jak też do wszystkich tych zawiedzionych
rozwojem sytuacji przeciwników państwa Prawa i Sprawiedliwości. Oto przed wami
czas, jakiego nawet Wy się nie spodziewaliście. Czasy owego opisanego przez
prof. Śpiewaka „miękkiego reżimu”, gdzie wszystko będzie wyglądało dokładnie
tak, jak zostało opisane, a i nawet rządzić będą idioci tacy sami jak tamci. A
jedyna różnica będzie taka, że tym razem to jajeczko będzie troszkę bardziej na
twardo i nikt już nawet nie piśnie. Nawet kanclerz Merkel i prezydent Trump Wam
nie pomogą. I nikt nie pójdzie demonstrować, nikt nie spali jednej nędznej
opony. Po prostu. I wreszcie zobaczycie, jak się spełnia ów koszmar, o którym
zawsze marzyliście, a któregoście jednocześnie tak bardzo się bali.
Zapraszam wszystkich do księgarni
pani Lucyny Maciejewskiej pod adresem www.coryllus.pl, gdzie kupujemy między innymi i moje książki. Zachęcam serdecznie.
Tym łatwiej się będzie się z tym pogodzić, że, najprawdopodobniej, nie będą za byle co wsadzać, czego tak oczekiwał p. Seremet.
OdpowiedzUsuń@Piotr Oleś
UsuńOczywiście że nie będą. Tylko przestępców. A jeśli już naprawdę nikt nie będzie chciał pyskować, wypuści się Kijowskiego, żeby coś zorganizował.
Ja tylko, jak zwykle, w kwestii technicznej, bo minister Macierewicz gnal pancerna beemką, więc ryzykowali życiem tylko ci durnie, co tam stali na światłach, a na ktorych minister był wpadł. Warto też wspomnieć, że wracał z imprezy pod nazwą "Oblicza dumy Polaków". No i jeszcze, czy ministra zaliczasz do tych, co nie mogą się doczekać, az prezes Kaczynski umrze, czy też on jeden tylko w tym wyszale nie musi się ogrniczać?
OdpowiedzUsuń@redpill
UsuńBiorąc pod uwagę, że jest od Prezesa starszy, trochę by to głupio wyglądało, gdyby nagle zaczął coś planować, no nie?
Chyba wiek nie ma tu nic do rzeczy, pytanie raczej, czy ma już wszystko.
Usuń@redpill
UsuńA znasz kogoś poza Kaczyńskim, kto ma już wszystko?
Oprócz Ciebie? Nie.
UsuńPytanie podstawowe jako wniosek z tego tekstu dla mnie brzmi: dlaczego Kaczyński tego nie zmieni, czy dlatego że mu to pasuje/jest już obojętne czy po prostu dlatego że (już) nie jest w stanie?
OdpowiedzUsuń@marcin d.
OdpowiedzUsuńTeż się nad tym zastanawiam. Myślę, że ja na jego miejscu bym tam zwyczajnie nie poszedł, tylko przysłał grzeczny list z życzeniami dobrej zabawy. Ale może on już nie ma innego wyjścia. A może wie, że gdyby jego tam nie było, na tę imprezę nikt by nie przyszedł i byłby skandal. Nie wiem.
To jest miły starszy pan. Ja z prezesem Kaczyńskim rozmawiałem wszystkiego pół minuty i on się mnie przestraszył. Było mi bardzo głupio z tego powodu.
Usuń@redpill
UsuńPrzestraszył się? A w jaki sposób to pokazał? Głos mu zaczął drżeć, czy może się sfajdał?
Ty jesteś jednak wulgarny, normalnie się przestraszył, ale go uspokoilem.
UsuńTo kolejne pytanie, które mi przychodzi do głowy jest chyba jeszcze ważniejsze: czy tam nie ma już ani jednej więcej dobrej i prawdziwie polskiej duszy? Czy gdyby nie JK (albo KIEDY jego zabraknie - nawet nie na świecie, ale choćby w polityce), to Polskę jako państwo czeka już jakiś totalny upadek?
UsuńBratanica nie weszła do polityki, czy więc ktoś spoza rodziny (no i raczej z partii) przejmie po nim schedę i będzie ją godnie kontynuował? Wiadomo, że nie da się zapomnieć o globalnych powiązaniach i naszej aktualnej pozycji na świecie. Ale jednak można jak JK albo Orban i można też jak Tusk.
@marcin d.
UsuńTo właśnie jest tak, jak się nadzieje poklada w człowieku, zamiast w, jak to nazywa Coryllus, doktrynie. Całe dwudziestolecie było zmarnowane, bo wszyscy wierzyli w Piłsudskiego, a on złapał syfa i umarł.
Jest oczywiście opcja personalna, ale pod jednym warunkiem, należy taką osobę koronować, jak za dawnych czasów, w formie sakramentarium. Czy wiesz, że dziś jedynym władcą koronowanym w tej formie jest Elżbieta II?
@redpill
UsuńJestem pod wrażeniem. Żałuję, że nie mogłem tego zobaczyć. Pół minuty i taki huragan namiętności. On Cię widzi i już czuje lęk, kiedy się odzywasz, nastęouje kryzys. No ale Ty go uspokajasz. Mam nadzieję, że to było jeszcze w czasie, kiedy on nie chodził z obstawą, bo z całą pewnością w momencie gdy go pogłaskałeś po uszku, mogliby Cię zastrzelić.
Twoja wyobraźnia często płata Ci figle. Ja do niego podszedłem, bo chciałem porozmawiać, a on się czemuś przestraszył. Może dlatego, że ochrona była czymś innym zajęta. Więc ja powiedziałem "spokojnie, chciałem tylko..." i tu powiedziałem, o co mi chodzi, a on się odprężył i mi grzecznie odpowiedział. To było te pół minuty. Może masz rację, móglby mnie ktoś zastrzelić za chęć porozmawiania z Prezesem, pewnie miałby rację.
Usuń@marcin d.
UsuńNie martw się. Będzie mniej więcej tak samo jak wszędzie.
@redpill
UsuńOchrona była czymś innym zajęta? Moja wyobraźnia podpowiada mi, że oni skoczyli do Żabki, by kupić sobie po batoniku mars. Zgadłem?
@redpill
UsuńNa końcu poprzedniej wypowiedzi miałem już napisane zdanie "Wolałbym chyba jednak, żeby był królem" ;) Ale je skasowałem, bo z sukcesją mógłby być jeszcze większy problem.
@toyah
UsuńMam nadzieję, że jednak lepiej. W końcu mamy jeszcze silne tradycje w kulturze Kościoła Katolickiego.
Taka mała anegdota: ja do pracy dość często latałem samolotem w ostatnich 10 latach. Głównie po Europie zachodniej. Nie pamiętam, żebym choć raz zauważył, jak ktoś jeszcze oprócz mnie przeżegnał się przed startem. Myślę więc, że jednak będzie i tak lepiej.
Jak się jest królem, to się myśli o takich sprawach. W tej chwili nie ma potrzeby. Mi nie chodzi konkretnie o Kaczyńskiego, tylko o instytucję władcy. Tylko w takiej formie ma to sens. Bez tego, to głupota i bałwochwalstwo.
Usuń@marcin d.
UsuńJa już nawet się nie rozglądam, bo wiem, że to na nic.
Ja akurat w samolocie nigdy tego nie robię. Modlę się cichutko. Ludzie w zachodniej Europie boją się tego mniej więcej tak, jakbym zaintonował "Allah akbar". Nie wypada chrześcijaninowi tak pogan straszyć...
UsuńJak się kiedyś spotkamy, to Ci opowiem.
OdpowiedzUsuńZ polityków polskich najbardziej był przystępny mecenas Olszewski, parę razy spotkałem go w tramwaju i w Amatorskiej na Nowym Świecie na kawie i koniaczku. Wszystko w czasie premierowania. Bardziej swobodnie od Jarosława zachowywał się Lech Kaczynski, ale jak został prezydentem, to przestał rozmawiać z sąsiadami. Przez dłuższy czas po objęciu urzędu wyglądał, jakby zobaczył upiora. Myśle, że czegoś strasznego się wtedy dowiedział, tak to przynajmniej wyglądało.
@redpill
UsuńO kurde! Naprawdę? Ja też miałem kiedyś kumpla. Alkoholika. I wyobraź sobie, że spotkałem go kiedyś, a on mówi do mnie tak: "Przestałem pić. Ostatecznie. Koniec z tym. Teraz tylko rano piwko, a po południu koniaczek i kawa".
Ja myślę, że Jan Olszewski dalej wpada do Amatorskiej, jeśli mu tylko zdrowie na to pozwala. I z całą pewnością nie jest alkoholikiem ani nigdy nie był.
Usuń@redpill
UsuńMnie nawet przez myśl nie przeszło, że on mógłby być alkoholikiem i jednym słowem tego nie zasugerowałem. W końcu to nie on mi opowiadał o tym "koniaczku".
Zasugerowałeś, że uważam Jana Olszewskiego za kumpla, bo też masz kumpla. Alkoholika. Co pije kawę i koniaczek. Wiesz, jesteś zwyczajnie straszny. Nie będę Ci tłumaczył, czemu służyła ta dygresja, bo z góry wiem, że odpowiesz jakąś diabelską złośliwością. Dlatego się pożegnamy, na pewno się ucieszysz.
Usuń@redpill
UsuńNie musisz mi tłumaczyć, czemu służyła ta dygresja, bo ja wiem, czemu ona służyła. W końcu sam ja poczyniłem. Co do uwagi pożegnalnej, nie, nie ucieszę się, ale owszem odczuję ulgę.
Sami zrobili wszystko, żeby tak było.
OdpowiedzUsuńA minister rozwoju Mateusz Morawiecki został człowiekiem roku 2016 Gazety Polskiej. Co za żenada.
OdpowiedzUsuń@marcin d.
OdpowiedzUsuńA kto miał zostać? Antoni Macierewicz?
No fakt, JK już był chyba rok temu.
OdpowiedzUsuń@marcin d.
OdpowiedzUsuńWe "W Sieci" był Prezydent. Prezes natomiast chyba faktycznie u Sakiewicza. Jak to się robi, dała przykład kapituła "Złotej Ryby". To mozna ciągnąć w nieskończoność.