wtorek, 21 marca 2017

Ikigai wita nas, czyli z wizytą w niebieskiej strefie

      Niedawno zatrzymaliśmy się tu na ułamek chwili nad pewnym czarnym projektem o nazwie Na Temat i okazało się, że nie mogło się to skończyć dla nas dobrze. Jak wiele na to wskazuje, już sama nazwa „Na Temat” jest w stanie wytworzyć odpowiednią ilość trujących gazów, które przenikają przez najgrubsze mury i sprawiaja, że już nic nigdy nie jest takie jak poprzednio. Oto całkiem nieoczekiwanie i bez jednego gestu z mojej strony, trafiłem wczoraj na następujący tytuł: „Hygge odwołane! Dziś rządzi ikigai i lagom. Poznaj filozofię niedostatku, czyli dlaczego lepiej nie dojeść niż się najeść”, a kiedy już trucizna wypełniła przestrzeń naokoło, zerknąłem do środka, no i stało się. Okazało się, że czytam tekst na portalu natemat.pl i nie ma sposobu, by już od tego uciec. Proszę więc posłuchać.
      Oto, jak się okazuje, minionej zimy, spędzaliśmy wszyscy czas pod znakiem duńskiego hygge, a to dzięki człowiekowi nazwiskiem Meik Wiking, który „obwieścił światu badania naukowe, które potwierdziły, że tak naprawdę szczęśliwi są ci, co jedzą tłuste mięso i kilogramy ciasta czekoladowego, chodzą w dresie i spod ciepłego koca wpatrują się w płomienie świec”. Hygge, jak dowiadujemy się z artykułu na wspomnianym portalu, to „uniwersalny klucz do szczęścia, który otwiera przed nami wszystko, co w życiu najlepsze, jest za darmo i tuż obok, w postaci przyjaciół, rodziny, sąsiadów”.
      Jak się jednak już wkrótce dowiadujemy, samo hygge to jedynie złudzenie, prawda natomiast, znajduje się w połączeniu hygge z ikigai i lagom. Ikigai „to mentalny anti-aging, który mówi nam byśmy jedli mało i zdrowo, a jego źródło znajduje się na Okinawie, „pierwszej z pięciu niebieskich stref na świecie”, gdzie ikigai przybiera formę zwaną moai. Jak donosi portal natemat.pl, „swą dietę Japończycy zamieszkujący Okinawę nazywają Hara hachi bu, czyli „brzuch pełen w osiemdziesięciu procentach”, dzięki czemu większość z nich nie choruje, żyje po sto lat, a kiedy umiera, to z uśmiechem na ustach, jak w słynnej powieści Aldousa Huxleya o wspaniałym świecie. Działanie ikigai podobno najlepiej przedstawia pewien sporządzony przez niejakiego Marca Winna diagram, który w tekście w natemat.pl jest jak najbardziej widoczny, jednak my akurat nie będziemy go tu prezentować, bo jak on wygląda każdy z nas z pewnością potrafi sobie na swój własny sposób wyobrazić.
      Skoro więc już wiemy, jak się prowadzą ludzie na Okinawie zaglądamy z powrotem do Skandynawii, a konkretnie do Szwecji, gdzie czeka na nas hasło „IKEA to lagom”, a więc „mądrość powściągliwości”. I tu koło się zamyka, a czytelnik wreszcie może poczuć słodkie spełnienie. Otóż, jak znów informuje nas autorka tekstu, „Lagom jest bardzo smart” , natomiast to, co łączy lagom z ikigai i hygge, to „poczucie wspólnoty i radość dzielenia się z innymi”. A zatem, aby osiągnąć sukces,wystarczy znaleźć w sobie ikigai”.
      O tym co nastąpi teraz, akurat portal Na Temat nas nie informuje, jednak jestem pewien, że to dzięki wspomnianej wcześniej truciźnie dotarliśmy aż tu i w tym momencie nie pozostaje mi już nic innego, jak podzielić się z Czytelnikami wiadomością, że oto w Melbourne, podczas międzynarodowych mistrzostw w podnoszeniu ciężarów kobiet, wielki sukces, a jednocześnie pierwsze miejsce, zajął 39-letni reprezentant Nowej Zelandii o nazwisku Laurel Hubbard. Co sprawiło, że sprawa spotkała się z międzynarodowym zainteresowaniem? Otóż sensacją okazał się fakt, że Hubbard jeszcze kilka lat temu podnosił ciężary jako Gavin, jednak w którymś momencie przeprowadził operację zmiany płci. Ponieważ mimo tak dramatycznych przygód Gavina, pasja do podnoszenia ciężarów go nie opuściła i dziś nadal podnosi ciężary, tyle że konkurując z kobietami i naturalnie święcąc triumfy. Jak donoszą media, w dwuboju Hubbard uzyskał wynik 268 kg, tym samym wręcz ośmieszając zawodniczkę, która zajęła drugie miejsce z wynikiem aż o 19 kg gorszym. Jak się dowiadujemy, osiągając takie sukcesy, już w przyszłym roku Hubbard może reprezentować Nową Zelandię na Igrzyskach Wspólnoty Narodów. Również przedstawicielka Nowej Zelandii, Emma Pilkington, komentując sukces Hubbarda, powiedziała: „Ona jest tak cudownie autentyczna. Uwielbia swoje koleżanki z drużyny, a one uwielbiają ją”.
       Ktoś się być może w tym momencie zaciekawi, jak w takim razie współczesny świat organizuje zawody sportowe w sytuacji odwrotnej, a więc jeśli to kobieta ma ochotę zostać mężczyzną, a jednocześnie pragnie kontynuować swoją karierę jako na przykład zapaśnik. Czy oni wówczas tej dzielnej sobie każą walczyć z mężczyznami? Otóż nic podobnego. Jak się okazuje, przepisy są za każdym razem konstruowane tak, by chronić osoby reprezentujące cywilizację LGBT. Oto całkiem niedawno w Teksasie, podczas stanowych mistrzostw w zapasach właśnie, naturalną zwyciężczynią została 17-letnia dziewczynka będąca w trakcie kuracji, która ma ją ostatecznie przenieść w świat mężczyzn. Napakowane testosteronem dziecko nazwiskiem Mack Beggs bezapelacyjnie pokonało wszystkie swoje koleżanki, zdobywając w swojej kategorii tytuł mistrzyni Teksasu. Komentując pojawiające się tu i ówdzie pretensje o nieuczciwą konkurencję, sprawująca prawną opiekę nad dziewczynka babcia powiedziała: „Tu w ogóle nie chodzi o to kto wygrał, a kto przegrał. Wszystko się rozbija o uprzedzenia, nienawiść i ignorancję”.
      I tak to się nam sączy ów nowy wspaniały świat. Pomyśleć tylko, że to wszystko było tak bardzo proste. Wystarczyło odnaleźć w sobie ikigai.

Zapraszam wszystkich do księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie są do kupienia moje książki.

24 komentarze:

  1. Widać przekuwają cieniznę dochodów w ideologię - jedz mniej, oszczędzaj, przerzuć się na tłuszcze i dopaminowe antydepresanty czekoladę. Czarno widzę dalszą karierę roszponki, brokułów czy cukinii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponoć sporo wegan konwertuje ponownie do tłuszczu zwierzęcego i mięcha tylko postempactwo niewiele o tym mówi. Trudno uznać potem, że "przepyszne" burgery sojowe nie są takie do końca "przepyszne".

      Usuń
  2. wystarczy znaleźć w sobie ikigai
    ----------------------------------
    Ciekawi mnie czy ta niemal wojna domowa imigrantów ze służbami mundurowymi w szwedzkim Malmoe i płonące samochody to efekt przedawkowania ikigai czy może jego braku? Może kombinacja ikigai i hygge jest zabójcza dla pewnych nacji imigranckich? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hygge - przyjaciele, rodzina, sąsiedzi, a więc bliźni, ikigai - jedz mało i zdrowo, a więc umiarkowanie w jedzeniu i piciu, i w końcu lagom - mądrość powściągliwości, a więc panowanie nad emocjami i pożądliwościami.

    Odrobina niewyszukanej refleksji wskazuje, że wszystko to co im jawi się jako kolejne odkrycia mające dać życiowe szczęście, My znamy od tysięcy lat, i co szczęśliwie pozostaje niewzruszonym depozytem.

    To co w tym wszystkim najbardziej przygnębiające, to fakt, jak bardzo można dziś Prawdę opakować w plugastwo, które następnie tłumaczyć ma opisane zwyrodnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Bogumił
      Wystarczy trochę zdrowego rozsądku/dystansu, i plugastwo ucieknie z krzykiem

      Usuń
    2. @Bogumił

      Fakt! Won z tym opakowaniem!

      Usuń
  4. @Bogumił
    Dokładnie rzecz biorąc, od dwóch tysięcy. No ale oni wciąż szukają, to po Okinawie, to w Malmo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudne:-)
    „uniwersalny klucz do szczęścia,...wszystko, co w życiu najlepsze, jest za darmo i tuż obok, w postaci przyjaciół, rodziny, sąsiadów”.
    Brak mi tu tylko bankomatu, który wydziela oszczędnie porcje gotówki na minimum egzystencji, a raz w miesiącu więcej - na zakupy w Ikea, która to korporacja sponsorowała pewnie ten tekst.
    @Piotr Oleś
    Moja babcia miała jeszcze w ogródku cukinię, kabaczek. Były pyszne. Sama często robię duszoną cukinię z cebulą i odrobina papryki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trochę nie na temat, ale umarł David Rockefeller. Jego siedem żyć dobiegło końca, ciekawe czy z uśmiechem na ustach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zmarł David Rockefeller - jego siódme przeszczepione serce nie wytrzymało"

      Chwała Bogu na wysokościach, a na Ziemi Pokój ludziom dobrej woli.

      Usuń
    2. @tpraw
      Bez przesady. Dla nas to jest kompletnie bez znaczenia.

      Usuń
    3. Fakt,co miał zasiać,zasiał,ale tak na marginesie to komentowanie każdego dnia staje się coraz prostsze i po zapoznaniu się z treścią pozostaje jedno-ja pie...le.Z góry proszę o wybaczenie.

      Usuń
    4. @Dariusz
      Mimo wszystko zachęcam do dokładania własnych refleksji, które sprawią, że ten blog będzie jeszcze lepszy.

      Usuń
  7. @Artur
    Śmierć starego Rockefellera to temat na każdą okazję. Nawet gdybym napisał tekst o tym, jak myłem naczynia, a Ty byś mi powiedział, że Rockefeller wykorkował, to też by było w temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ No więc okazja :-)
      Miał ponoć już 4-te serce...

      Usuń
    2. Przeszedł 6 przeszczepów serca czyli ostatnie było jego siódmym. A może dopiero szóstym? kto go tam wie. Ciekawe jak w związku z tym wszystkim tam jego "hygge" i "ikigai" i "Hara hachi bu"? :)

      ps: wstukuję w guglu "przeszczep serca" i na 1 miejscu wyskakuje mi "przeszczep serca rockefeller". Przypadek? nie sądzę. :)

      Usuń
    3. Nieprawda,on nie miał serca.Urodził się z nim ,ale potem kazał sobie usunąć.

      Usuń
    4. @glicek
      To może być związane z tym, że medycyna nie zna choćby zblizonego do tego przypadku.

      Usuń
    5. Swoją drogą, zachęcam do kupowania moich wypraw na dziewiąty krąg. Tam jest bardzo ładny rozdział o Rockefellerach właśnie. Wystarczy kliknąć w obrazek obok.

      Usuń
  8. @toyah
    Widzę, że forma się utrzymuje - świetna notatka, nad którą się i uśmiałem i zadumałem. Z obecnym sportem jest chyba równie wspaniale jak z pokulturą. No i cytat z babci bezcenny. Tylko fakt, że stało się to w Texasie już nie śmieszy tak bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  9. "...Gavin, jednak w którymś momencie przeprowadził operację zmiany płci. Ponieważ mimo tak dramatycznych przygód Gavina, pasja do podnoszenia ciężarów go nie opuściła..." To jest skończone opowiadanie w jednym zdaniu wyzwalające kilka przeciwstawnych odczuć. Głośny śmiech przeważył :)) Pasja do podnoszenia ciężarów! Przecież coś takiego nie może istnieć. Dotknęłam oksymoronu. :))

    OdpowiedzUsuń
  10. To są różne wersje Jakòbiaka: jak z kłamstwa zrobić prawdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może raczej:"Jak skutecznie imitować dobro."

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...